ale tym razem ograniczając wydatkowanie energii = kawa Starbucks za pół pensji i chińszczyzna w barze z zestawami o w miarę normalnych cenach. Plus pamiątka dla kolegi - otwieracz do piwa w kształcie wikinga (no comments, nie mogłam mu znaleźć otwieracza na Svalbardzie, bo tam się piwo pije w puszkach. Również dlatego, że śmieci są wywożone i utylizowane na lądzie - Tromso).